W pudełku
Celvin Q700 został zapakowany w estetyczne pudełko z jego wizerunkiem, schematem przedstawiającym zastosowanie i spisem głównych funkcjonalności.
Wewnątrz pudełka znalazł się sam NAS, kabel sieciowy, kabel zasilający, instrukcja uruchomienia, uwagi dotyczące zasad bezpieczeństwa oraz płyta CD z
oprogramowaniem. Samo urządzenie jest stosunkowo niewielki i lekkie. Panel przedni wykonany z - co ostatnio staje się standardem - błyszczącego plastiku w kolorze czarnym. Pozostała część obudowy wykonana jest z aluminium pokrytego czarną matową farbą. Na przednim panelu znajdują się diody kontrolne (USB, Status, Hard Disk 1, Hard Disk 2, Sieć i Zasilenie), przycisk On/Off, port USB i przycisk szybkiego kopiowania. Elementy te umieszczono w pionowym srebrzystym prostokącie, co niewątpliwie pozytywnie wpływa na wygląd urządzenia, dodając mu nieco kolorytu.
Z tyłu znajdziemy 2 porty USB 2.0, interfejs sieciowy (Gigabit LAN), przycisk reset pozwalający na skasowanie hasła dostępu i ustawień sieciowych, gniazdo do podłączenia kabla zasilającego oraz Kensington Lock. Na tylnej ściance znajduje się też niewielki wentylator. Niestety Celvin Q700 nie został wyposażony w port e-SATA. Nasze zaskoczenie było tym większe, iż w port taki został wyposażony Celvin Q600, młodszy, jednodyskowy brat testowanego urządzenia.
Wnętrze
Otwieranie obudowy serwera jest bardzo proste i ogranicza się do przesunięcia jednej jej części względem drugiej. W jego wnętrzu dosyć gęsto zostały upakowane poszczególne podzespoły. Elementami, które najbardziej mogą zainteresować użytkownika i ze względu na które będzie chciał on zajrzeć do środka są dyski.
Jeśli posiadacz chciałby wymienić dyski, lub zaopatrzy się w wersję bezdyskową to z pewnością będzie musiał się trochę nagimnastykować podczas ich montażu, gdyż urządzenie nie zostało wyposażone w mechanizmy ułatwiające wymianę dysków. Należy jednak pamiętać, że Celvin Q700 z założenia nie jest przeznaczony do żonglowania dyskami.